Nie ma to jak się poznać bliżej z klejem na gorąco próbując wykoncypować ptasie gniazdo ze sznurka i wykałaczek 😉
Mieliśmy dzieciaki na stanie, więc pierwszy dzień, kiedy na nowo wyszło słońce, okazał się idealny ma spacer po parku. Parku pełnym dębów. I żołędzi 😉
A przecież ciocia jest najlepsza w takie rzeczy jak różne stworki z różnych tworzyw. Pomimo, że dzień wcześniej totalnie nie była w nastroju i spławiła dziecko, które chciało powtórzyć robienie ludzików z tekturek. Ale myślę, że wioska z żołędzi, w której były 2 koniki, dwa ludziki, aniołek (te skrzydełka z nosków klona! :D) i diabełek (niestety klej na gorąco się skończył i dostał czerwoną laskę zamiast trójzębu) trochę przesłoniła wcześniejszy zawód 😉
I zdecydowanie musimy dokupić wkłady klejowe do pistoletu. Te bąble na palcach to tylko wypadek przy pracy i nie zniechęcą mnie do tej zabawy 😀