Robiłam coś przy stoliku, a obok na kanapie spał kotełek. On się tak uroczo potrafi zwinąć w kłębek, że szyja mnie boli od samego patrzenia. Podwija tę głowę w jakiś nierealny fizycznie sposób. Szczególnie jak na starszego pana z dość znaczącą nadwagą.
Miałam aparat przy ręce, włączyłam go zanim w ogóle cokolwiek ruszyłam, a i tak skubany się obudził zanim zdążyłam nacisnąć spust migawki… Z dwa razy próbowałam, i za każdym razem jego koci instynkt psuł mi kadr 😉
Także cóż… macie kotełka spomiędzy precelków. Może kiedyś go chwycę w lepszej pozie…