I już po wszystkim 🙂
Pogoda dopisała, rodzice dali radę, dzieci przeżyły, paznokcie się nie połamały, rajstopy nie złapały oczka 😉 Pełen sukces 😀
Ale ten moment, w którym mogliśmy wskoczyć już w dresiki i siąść razem z kieliszkiem czegoś dobrego – nawet pomimo, że dla każdego to dobre oznaczało inną butelkę 😉 – był bezcenny.
I tak niby inaczej, a jednak jakby tak samo.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, jak to się wszystko potoczy.
Bo wiem, że nie do końca warto planować, że los się i tak toczy tak jak chce. Że mogę mieć jakieś wizje, a potem się okazuje, że życie ma wobec mnie lekuchno inne plany.
Tyle dobrego, że te lekuchno inne plany są najczęściej o wiele lepsze niż bym sama wykombinowała, choć nie zawsze łatwiejsze w realizacji.
Ale warto.