Przy okazji tego całego remontu robimy też generalnie porządki.
To jest na przykład kawałek łóżeczka dziecięcego, z naklejkami przyklejanymi przez mojego męża.
Całe szczęście udało się mu znaleźć nowy dom, bo trochę rzeczy pójdzie na gabaryty. Z jednej strony to fajnie tak „przeczyścić” feng-shui, ale z drugiej to mam jakiś taki wewnętrzny opór przed wyrzucaniem „dobrych” rzeczy. Takich, które gdzieś komuś mogłyby się przydać. Których przekazanie komuś, kto by akurat tego potrzebował, pozwoliłoby oszczędzić zasoby ziemskie i zmniejszyć ilość śmieci.
A cały ten „recykling” czy „upcykling” jest czasochłonny i trudny. Są grupy na fb, można puścić ogłoszenie „oddam za darmo” ale potem jest trylion wiadomości, a co, gdzie, dlaczego nie tak i w ogóle.
Marzę o tym, żeby oprócz PSZOKów były jeszcze takie „czyśćce” śmieciowe, które by odfiltrowywały rzeczy sprawne, mogące mieć nowe życie, gdzie każdy mógłby przyjechać i wziąć coś, co mu jest potrzebne. Trochę utopia, ale cóż.. 😉