Kontrolne popracowe zdjęcie widoczku, żeby się potem nie obudzić z jakimiś krzywymi zdjęciami z telefonu i dziś był dalszy ciąg ogarniania przestrzeni leśnej.
Teściowie w zeszłym sezonie kupili rębak – tak, żeby były „za darmo” zrębki pod rośliny. Dziś „mniam-mniam” (nazwany tak od wydawanych dźwięków, które naprawdę brzmią jak mniammnaimmniam :D) się narobił, ale przemieliliśmy w sumie wszystko co się dało. Może też da radę uspokoić trochę habazie koło domu i będą bardziej drzewa-drzewa?…
Na koniec dnia jeszcze dopadło mnie błędne koło poczucia mocy sprawczej i stwierdziłam, że spalę całą kupę śmieciowych gałęzi itp. z ogniska. Bo skoro następnego dnia miało być ognisko z kiełbaskami to fajnie, żeby się tam jakieś rzeczy nie plątały…
I była to bardzo dobra decyzja. Trochę pomógł mi młody, trochę teściu, M. dotarł w sumie już na sam koniec po ogarnięciu młodej do spania… W każdym razie pole do popisu na sobotę zrobiliśmy świetne 😊