Dwanaście stopni i kawałek słońca po wczorajszej depresji w powietrzu był całkiem przyjemny.
Zawiało też nam na balkon jednym z ostatnich już pewnie liści miłorzębu.
Ta jesień miała być taka piękna – nie dość, że mamy w ogrodzie pięknie żółknące drzewo, to jeszcze Japonia z nich słynie i przecież jechaliśmy tam jesienią.
A okazało się, że w Japonii byliśmy za wcześnie, a nasze ginko zżółkło i straciło liście przez ten tydzień jak nas nie było… no losie!
Także w tym roku szpanu żółtym drzewkiem nie było i nie będzie… 😉