Niby już prawie 1.5 roku na Śląsku, a nadal mnie takie sytuacje bawią… 😉
Ale rzeczywiście rychtowali w Ikejce, całe szczęście nie przeszkodziło nam to znaleźć idealnego kosza na śmieci oraz lampek do naszej nowej łazienki 😉 To by były w sumie ostatnie „techniczne” zakupy remontowe.
A w ogóle to padało, były korki, jakoś szybko się zrobiło ciemno. W tym całym deszczu skoczyliśmy jeszcze do marketu po jakieś jedzenie. Nieopatrznie skoczyliśmy tam głodni…
Bosz… dawno mi nic tak nie smakowało, jak podrzędny marketowy cebularz, opędzlowany z woreczka jeszcze na parkingu sklepowym 😀
A jeszcze w deszczu to romantycznie przecież 😉
PS. Tak, mamy ciągle żywy plan skombinowania sobie koszulek ze sławetną ikonką z gadu-gadu <jestem_z_glupkiem>, ale jakoś tak nie ma czasu, żeby przerysować to na wektory 😉