Wczoraj był nienachalny powrót do daily, dziś już prawie wszystko gotowe na przyjście pana kafelkarza, więc pozwoliłam sobie lekuchno zajrzeć w atramenty.
Bosz, nie dość że ostatnio słabo było z pisaniem nawet porannych stron, to same pióra i atramenty leżą gdzieś porzucone w stanie przedurlopowym. Który to zresztą nie był stanem stabilnym – cały czas szukam swojego „złotego grala” i próbuję stworzyć taki podstawowy zestaw piór i atramentów, dookoła którego będę się bawić z innymi wynalazkami. Ale jakoś tak… słabo mi idzie jeżeli chodzi o ograniczanie możliwości.
Ale nie ukrywajmy – nie jestem w stanie używać prawie setki piór na raz, a te, które leżą zatankowane wysychają.
Atrament na zdjęciu jest nowością od polskiej firmy KWZ stworzonej jako edycja specjalna pt. „Warszawskie Legendy” dla sklepu Pióroteka. Kolor na zdjęciu wyszedł wybitnie niebieski, choć w rzeczywistości jest to zdecydowanie turkus/morski. Atrament ma niebieskie błyszczące drobinki i to one dominują na zdjęciu.
Atramenty drobinkowe to zresztą osobny temat. Ale poprzedni kolor – „Złota Kaczka” zachowuje się bardzo fajnie jak na ten typ (nie zasycha jak inne) i jestem bardzo ciekawa jak zachowywać się będzie Syrenka.
Także tego – limitujemy ilość zatankowanych piór, chyba że to nowy atrament, to wtedy nie ma ograniczeń 😀